Witam coraz bardziej wiosenne i coraz bardziej słonecznie.
Z utęsknieniem wygladam wiosny. A wy? Co prawda ostatnia noc jeszcze chłodna ale już dzień daje nadzieję na coraz fajniejsze dni.
U mnie na parapecie bazylia już zaczyna coraz śmielej wystawiać zielone główki :)
Co jeszcze bardziej mnie cieszy :) i ładuje pozytywne.
Ale ale... nie o bazylii dziś będzie a o zakwasie.
Przypomnienie czegoś co zmieniać i modyfikować nie zamierzam więc przepis aktualny i niezmienny, tradycyjny...
A, że czas najwyższy bo za tydzień Wielkanoc więc zachęcam goraco,
Zakwas na Żur kliknij a zobaczysz jakie to proste.
Ktoś powie, że nic nowego nie wrzucam a tylko "ogrzewane kotlety". Że to już było.
I trochę w tym racji jest bo nic dawno nie pisałam ale nie dlatego wracam do starego postu a dlatego że jest on wart by go odświeżyć. Ot co :)
Co do nie pisania to tak jak już kiedyś tutaj wspominałam, że szukam swojej drogi żywieniowej, zdrowotnej a co za tym idzie - zmiany, zmiany.
Tylko, że te moje próby i kombinacje na razie nie nadają się na przekazywanie dalej na blogu :p
Ale bardzo chcę tu wrócić więc ......
Więc do napisania a dziś kliknij w Żur i zakiś już dziś :)
Niech Moc będzie z Wam
aGuśka :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz