I powiem Wam szczerze, że zbliżający się post nie tylko ze strony ideologicznej ale właśnie zdrowotnej, winniśmy wykorzystać. Myślę, że takie "pozimowe odtruwanie" organizmu, tylko może mam wyjść na zdrowie. I nie mam tutaj na myśli żadnych drastycznych diet, a w życiu! ja się na takie coś po prostu nie nadaję :) za mało silnej woli i za dużo zdrowego rozsądku :P
Bardziej chodzi mi o zmianę i zbilansowanie tego co jemy oraz o jeszcze większą świadomość tego co ląduje na talerzu i w sklepowym koszyku :)
Nie mam zamiaru tutaj prawić kazań ani też o kaloriach czy składach chemicznych - nie mam na to uprawnień ani wystarczającej wiedzy. To co się tutaj znajduje lub znajdzie jest efektem prób, najczęściej jednej :P i raczej takiego zwykłego
"zdroworozsądkowego" podejścia. Takie właśnie moje Życie Od Kuchni :) Pełne pomyłek i błędów ale też pasji bo do każdego dania czy nawet zdjęcia podchodzę z wielkim serduchem :)
Kurczę chyba mi epopeja dziś wyjdzie a nie post ! Rany ile to się człowiek nagada zanim dojdzie do właściwego tematu :P
W tym przypadku ma być dorsz w asyście chrupiącego ciasta.
Wracamy do dorsza. Kupiła takiego ze skórą, atlantyckiego. Razem z mintajem, jest to bardzo lubiana przez nas ryba.
Więc mamy rybę, kilka filetów - teraz:
Składniki na ciasto ( na oko :P )
- mąka pełnoziarnista - 1 część;
- mąka pszenna - 3 części;
- 2 jajka;
- sól, pieprz, chilli do smaku;
- trochę mleka;
- woda gazowana;
Ilość ciasta jest zależna od ilości filetów dlatego nie podaję gramatury. Sami musicie to wyczuć.
I tak wszystkie składniki łączymy razem tak by ciasto było lekko lejące, jego konsystencja ma "oblepiać" włożone do niego filety. Jeśli porównać to do ciasta naleśnikowego to to tutaj powinno być gęściejsze. A dodanie wody gazowanej nadaje fajnej puszystości i lekkości :)
Fajnie jak ryba poleżakuje trochę w cieście.
Tak przygotowane filety ( lepiej podzielić na mniejsze kawałki ), smażymy na troszkę głębszym oleju. Po usmażeniu każdy filet odkładamy na papierowy ręcznik - sami wiecie po co ;)
Powiem wam tak: danie rewelacyjne. A Syn uraczył mnie komplementem, że z dodatkiem soku ze świeżej cytryny, rybka smakuje jak w North Fish :)
Na koniec nie pozostaje mi więc nic innego jak życzyć wam tradycyjnie smacznego i do napisania !
aGuśka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz