P.S. Ja już "zimówki" mam :P
Nie ma co ukrywać, że przesilenie robi swoje i brak postów jest po części efektem ubocznym, zmian które raczyły by się pojawić w przyrodzie, czasie i przestrzeni :)
Na nowo trzeba ułożyć plan dnia bo Nowe u nas nastało. Spokojnie samo dobro, nie ma strachu :)Ale o tym może kiedy indziej.
Wszystko dzieje się "po coś". Jedno działanie wynika z drugiego. Decyzje raz podjęte , zostawią ślad w dalszych działaniach. Kurczę i widzicie co to przesilenie ze mną robi ? !
Sentymentalna się robię hehe i taaaka refleksyjna.
Ok już wracam :) do tematu a raczej do zapiekanki.
Dania jakie zagościły na naszym stole są taką właśnie konsekwencją. Odpowiedzią by zdrowiej i racjonalniej się odżywiać. I nie chodzi tylko o tzw. odchudzanie ale o daleko idące zmiany w postrzeganiu jedzenia i życia w ogólnym sensie. Za dużo wokół nas jest przetworzonej i nie do końca pełnowartościowej żywności. Jestem też w pełni świadoma, że sama nie zmienię świata. Ale na Moim własnym domowym poletku mogę pracować na poprawę zdrowia moich bliskich. I by kiedyś Młodzież w swoich domach mogła powiedzieć:
" Że mama mnie tego nauczyła " :*
Dobrze już dość moralizowania bo przecie sami wiecie doskonale jak to wszystko się kręci i na pewno nie chcecie by kolejna jakaś nawiedzona baba suszyła Wam głowę.
Nie, spokojnie nie przewiduję takiej opcji w najbliższym czasie :) , nie mam ku temu ani wykształcenia ani takich aspiracji ;)
Teraz przepis, bo w końcu po to tu jesteście czyż nie?
Proporcje jakie podaję są dla jednej osoby więc jeśli chcecie przewidzieć rodzinę lub znajomych to oczywiście gramatura musi się zwiększyć. Ale z tego miejsca solennie uprzedzam że nawet tą jedną porcją pojadłyby spokojnie dwie osoby.
Fajna propozycja i na obiad i na kolację. Myślę, że jako danie na np.imieninach, sprawdzi się równie dobrze. Ok, to lecimy.
Składniki:
- 1 szklanka makaronu pełnoziarnistego;
- 1 łyżka mąki pszennej;
- 150 g szpinaku-świeży najlepszy ale mrożony też się sprawdzi. Tylko po rozmrożeniu dokładnie go odsączyć;
- 40 g sera żółtego. Sprawdza się mozzarella ale jak nie będziecie jej mieć to po prostu zastąpcie takim serem jaki macie. Też będzie oki. Ale serem a nie produktem seropodobnym;
- 1 1/2 łyżeczki masła;
- 1 ząbek czosnku;
- sól, pieprz;
- 3/4 szklanki mleka;
- chili;
Makaron gotujemy al dente, odcedzamy. W rondlu roztapiamy masło do którego dodajemy mąkę, cały czas mieszając dolewamy zagotowane mleko. Rozcieramy ewentualne grudki. Mieszamy aż sos zgęstnieje i dodajemy sól, pieprz i chili oraz szpinak. Całość mieszamy aż składniki dobrze się połączą.
Naczynie żaroodporne smarujemy odrobiną oleju i wykładamy ugotowanym makaronem i szpinakiem. Na wierzch układamy ser żółty. Zakrywamy folią aluminiową i zapiekamy w piekarniku ok.20 min w temp. 180 stopni. Po tym czasie zdejmujemy folię i jeszcze chwile trzymamy by ser się nam fajnie roztopił.
I tyle :)
A zapomniałabym o carpaccio z buraka :)
Więc: ugotowanego wcześniej w łupinie, buraka obieramy i tniemy na szatkownicy w plastry jak najcieniej.
Zawsze jak czytam pierwszy raz przepis to wydaje mi się jaaaaakie to skomplikowane i jak duuużo składników i jak bardzo czasochłonne to jest. Też tak macie? Więc nie jestem sama :)
A czy potem jak już przeczytacie drugi raz już inaczej spoglądacie na przepis? Pewnie w przypadku powyższego będziecie mieć podobnie więc jedyne o co mogę prosić to: nie zniechęcajcie się i spróbujcie. No i ........
Smacznego :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz