niedziela, 7 maja 2017

Chleb żytni jasny na zakwasie :)

Ależ ten czas leci! Dopiero co święta były a tu już początek maja. 
Już wspominałam o tym, że pogoda nic a nic nas nie rozpieszcza przez co "majówka" i ogólnonarodowe :) grillowanie nie bardzo się udały. Ja jak to ja- łapię każdy dzień a i tak czasami brakuje czasu. 
A gdzie go najprościej ukraść? Na blogu niestety :( 
Stąd opóźnienia i luki w tej wirtualnej czasoprzestrzeni.

I choć wszystko się już ślicznie zieleni to brak słońca i wilgoć nie nastrajają optymistycznie. To czas kiedy trzeba koniecznie dogadzać sobie i szukać takich zajęć które poprawią humor. 
Np. lody w niedzielne popołudnie a do tego kawa :)

Są też rzeczy które, choć robione codziennie, rutynowo można za każdym razem czymś urozmaicić, podkręcić lub zmienić. 
A wtedy już nie ma nudy...
 

Post ten, tak naprawdę powinien pisać M... bo to on jest specjalistą od chleba Naszego codziennego ale dostałam pozwolenie bym to ja przybliżyła Wam ten wypiek. Prawda jest też taka, że tyle razy obiecywałam sobie, że pieczywo M będzie częściej gościć na blogu ale jak to bywa: coś co jest codziennością po prostu ucieka i się przyzwyczajamy. Z chlebem właśnie tak jest bo jest on podstawą naszej diety więc powszednieje. 
Ale teraz z przyczyn zdrowotnych, konieczne było ograniczenie białej mąki. Więc i zakres pieczywa w Naszym domu uległ jeszcze większej modyfikacji. 

Dziś przedstawię Wam przepis zaczerpnięty z książki Piotra Kucharskiego "Chleb - domowa piekarnia". 
Pozycja godna polecenia bo można w niej znaleźć przepisy proste ale i bardziej zaawansowane. My szukaliśmy czegoś na zakwasie bo go mamy i jesteśmy jego ogromnymi fanami. 

 No to nie ma co przeciągać bo i tak już przedmowa wyszła mi dość długa :) więc lecimy kochani! *

Składniki:
ZAKWAS:
  • 60 g startera zakwasu (można kupić w necie za kilka zł)
  • 200 g mąki żytniej typ 720;
  • 180 ml wody;
CIASTO:
  • 350 g zakwasu (wyrosłego z przepisu powyżej)
  • 800 g mąki żytniej typ 720;
  • 650 ml wody;
  • 2 łyżeczki soli; 
 * chleb ten najlepiej zacząć np. na wieczór by spokojnie rósł w nocy., ale równie dobrze możecie nastawić zakwas rano przed pracą :)
 
Dzień poprzedzający pieczenie.
  1. Odmierzamy 60 g startera zakwasu i odstawiamy na ok. 30 min by się trochę ogrzał. Po tym czasie najlepiej wstawić go do dość sporej miski, żeby potem, właśnie w niej, przygotować resztę ciasta. Dodajemy pozostałe składniki na zakwas.
  2. Wymieszać dokładnie, szczelnie przykryć  (najlepiej folią spożywczą) i odstawić najlepiej na noc ok.8-12 godzin.
Dzień pieczenia.
  1. Gdy zakwas będzie gotowy, wyczujecie lekko kwaśny zapach i będzie widać że ma gąbczastą i bąbelkowa, konsystencję.
  2. Z tego co urosło, odmierzamy 350 g zakwasu a resztę odkładamy do lodówki. Będzie na kolejne wypieki. 
  3. Do zakwasu dodajemy resztę składników na ciasto i mieszamy. Ponownie zakrywamy folią spożywczą i odstawiamy w temperaturze pokojowej do wyrośnięcia na kolejne 8-12 godzin (pierwsze wyrastanie). 
  4. Gdy ciasto wyrośnie, smarujemy masłem lub wykładamy papierem do pieczenia, dwie 20 cm keksówki i mokrymi lekko dłońmi przekładamy ciasto po równo do każdej formy. Lekko dociskamy.
  5. Przykrywamy czystą ściereczką i odstawiamy na ok. 3 godziny do ostatniego wyrastania (garowania).
  6. Nagrzewamy piekarnik do ok.180-200 stopni.
  7. Ciasto lekko nacinamy, najlepiej żyletką (tzw. cechowanie) i wstawiamy do nagrzanego i zaparowanego * - piekarnika. Pieczemy ok.45 - 50 min.
  8. Upieczone chleby wyciągamy z piekarnika  i jeszcze ciepłe wyjmujemy z formy i odstawiamy na deskę aby odparowały.
zaparowanie piekarnika najlepiej zrobić zwykłym, czystym, małym, spryskiwaczem, takim jaki można kupić w każdym sklepie ogrodniczym. Jeśli chcemy by pieczywo było idealne warto jest zadbać o ten szczegół. Zaparowanie sprawia, że wierzch pieczywa zostaje nawilżony i bardziej elastyczny. Gdy pieczenie odbywa się w zaparowanym piekarniku, wierzch chleba nie spiecze się za bardzo i uzyskamy lśniąca i chrupiącą skórkę :)

Przepis długi i na pierwszy rzut oka - skomplikowany, czasochłonny. Ale tak na prawdę gdy tylko rozplanujemy sobie czas i ułożymy co i w jakiej kolejności będziemy robić, to na prawdę, nie ma co się bać. A powiem wam, że smak swojego, dobrego, świeżo upieczonego pieczywa, przesmarowanego masłem jest wart zachodu. Dodatkowym atutem jest to, że wiecie co jecie. 
Bez spulchniaczy, ulepszaczy a nawet cukru :) 
Taki chleb spokojnie nadaje się dla osób z problemami żołądkowo-jelitowymi.

U nas pieczenie chleba stało się normą i jeszcze jedną formą dbania o zdrowie :) 

Smacznego i niech Moc będzie z Wami :)

aGuśka
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz