Dobra :) przesadziłam, bo choć kocham gotować to nie zarwałabym nocy by stać przy kuchni.
Choć grzechem byłoby również nieprzyznanie się, że nieraz wstawałam wcześniej lub kładłam się późno w nocy by zamknąć dany etap pracy. I tu wypada zapytać - ile z nas tak robi?
I jak często? :)
Jestem przekonana, że jest nas całkiem sporo.
I to jest ok, tylko nie można dać się zwariować bo gdy słyszę np.
co się przed świętami dzieje w niektórych domach to mam niekoniecznie dobre odczucia.
OK , ale to nie moje decyzje i nawet mnie nie dotykają więc luz.
Nie moja bajka , ot co ;-)
Kurczę! Jak łatwo odejść od tematu , prawda?
Choć w sumie moją bajką zdecydowanie jest ciasto cytrynowe....
A gdy dodamy polewę czekoladową to Tak - można poczuć się po królewsku!
Ej - wiem, że co za dużo to nie zdrowo, bo sezon letni za pasem ale kurczę! Czasami trzeba osłodzić sobie niedzielę.
Profilaktycznie przed kolejnym tygodniem :-) Na zapas.
Długo zbierałam się do cytrynowca. Bardzo chciałam znaleźć takie które zaspokoi moje wysokie oczekiwania. I tak, w końcu się udało i z czystym sumieniem mogę teraz i Wam je polecić. Jest lekkie, puszyste i takie aromatyczne. W sam raz na nadchodzące lato!
A jak dodacie do tego gałkę lodów to zapewniam Was, że będzie fantastyczne.
No to lecimy!
Składniki:
- 100 g mąki tortowej;
- 100 g mąki krupczatki;
- pól szklanki oleju;
- 4 jajka;
- 50 ml soku świeżego z cytryny ( wyciśniętego a nie z butelki);
- 3/4 szklanki cukru;
- 2 łyżki startej skórki z cytryny;
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia;
- kilka kropli aromatu cytrynowego;
- 1 czekolada ( mleczna lub gorzka).
Jajka ucieramy z cukrem aż uzyskamy kremową konsystencję. Dalej miksując stopniowo dodajemy mąkę, olej, proszek do pieczenia, sok, skórkę cytrynową ( koniecznie sparzcie cytrynę przed starciem!) i aromat.
U mnie do pieczenia wykorzystałam tortownicę 24 cm ale równie dobrze sprawdzi się keksówka.
I tak - tylko spód tortownicy wykładam papierem do pieczenia, zapinam boki a nadmiar papieru odcinam, a boki smaruję masłem. Do tak przygotowanej formy wlewam masę.
Wstawiamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy ok. 40 min.
w temperaturze 180 stopni.
W rondelku lub w mikrofali roztapiamy czekoladę tak, by była lejąca i polewamy nią wystudzone wcześniej ciasto. Teraz pasuje wykazać się odrobiną cierpliwości bo czekolada musi zastygnąć a najlepiej wstawić ciasto na trochę do lodówki.
 Jeśli nie kręci Was polewa czekoladowa, śmiało możecie posypać ciasto cukrem pudrem.
Jeśli nie kręci Was polewa czekoladowa, śmiało możecie posypać ciasto cukrem pudrem. Szybko, zwięźle i prosto. Czyli tak jak tygryski lubią najbardziej:)
Smacznego kochani i niech Moc będzie z Wami!!
aGuśka

 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz